Im większe dziecko tym więcej pracy, przynajmniej w wypadku Wojtka. Dlatego ze wstydem, że tak rzadko coś się pokazuje na blogu, nakreślimy jak te ostatnie miesiące wyglądały i oczywiście wszystkich śledzących postępy bardzo przepraszamy.
Z wiosną, z pierwszym jej powiewem mamy trochę dobrych wiadomości. Od 3 miesięcy Wojtek zmniejszoną ma dawkę leku. Tergretol o którym mowa miał za zadanie wyciszyć nieco pracę mózgu. Do tej pory przyjmował dwie tabletki na noc, jednak od kiedy zauważyliśmy, że ustąpiły jego napady agresji i inne trudne zachowania postanowiliśmy spróbować ograniczyć mu nieznacznie tą nieszczęsną farmakologię. Obserwując jego zachowanie doszliśmy do wniosku, że od czasu ograniczenia leków Wojtka kondycja pozostała niezmienna. Świadomość, iż przyjmowane leki wyrządzają tyle samo pożytku co i szkody spowodowała, iż podjęliśmy próbę … i się udało. W zasadzie nie widać większej różnicy, choć w okresie kiedy Wojtek był bardzo agresywny zapewne właśnie te leki pozwoliły zminimalizować jego trudny odbiór świata.
Oczywiście międzyczasie były ferie, które chyba też zapamięta dobrze bo trafiliśmy … na śnieg w górach. Sanki, baseny, spacery. To co tygryski lubią najbardziej!
W szkole wszyscy nauczyciele są zadowoleni z Wojtusia postępów. Wojtek jest opanowany i spokojny. Jeśli uprzedzi się go o zmianach potrafi je dobrze przyjąć i dostosować się do nowo zaistniałych warunków. A to co najważniejsze, odpowiada na pytania zgodnie z prawdą. Zawsze dokładnie odpowie co było na obiad i niekiedy wyrywkowymi słowami informuje co się działo w szkole. Mało tego bardzo często przypomina o rzeczach, które nam wypadają z głowy jak na przykład … zakupy w sklepie. Ale … największym sukcesem jest to, że Wojtuś zaczął akceptować odmowy. Jeśli spokojnie mu się wytłumaczy, że nie możemy czegoś mu kupić równie spokojnie przyjmuje to do wiadomości.
O Wojtka kulinarnym zacięciu już było co prawda pisane, jednak muszę tu mocno podkreślić rolę pani Moniki do której uczęszczamy na TUS. Ostatnio nawet musiałam poprosić o przepis na „babeczki które skuszą każdego” bo skusiły nas do smakowania tak samo jak Wojtka do przygotowywania ich w domu. To cudowne dla rodzica widzieć kiedy dziecko robi coś z pasją, a jeszcze piękniejsze jest wówczas kiedy można robić to wspólnie. Takie chwile warte są wszystkich poświęceń świata.
Jedyne co sprawia nam trudności, to te uporczywie wypowiadane komunikaty, jeden po drugim po sto albo i więcej razy. Tak było właśnie kiedy Wojtek zauważył, że tato szuka kwatery w górach na okres ferii. Od tej pory bezustannie powtarzał „jedziemy w góry, jedziemy w góry … w góry … w góry” i nijak odwrócić było jego uwagę. Pakował się z prędkością światła wrzucając do plecaka zabawki i ulubioną książkę o anatomii. A kiedy wrócił z wypoczynku pojawiło się „byłem w górach … byłem w górach” jak echo które nigdy nie cichnie. I mimo, iż wiemy, że należy te komunikaty ignorować to ciężko czasem podejść w taki właśnie sposób, kiedy po raz pięćsetny maltretuje mózg koleją nowością że na przykład w piątek jedzie do ukochanej babci.
Ale kiedy w poniedziałek powiedział kilkanaście razy „kocham Cię mamo” … serce oszalało.
W tym trudnym dla wszystkich czasie życzymy zdrowia i do zobaczenia niebawem!